poniedziałek, 31 lipca 2017

Fangirl - Rainbow Rowell

O "Fangirl" Rainbow Rowell słyszałam już wszędzie i każdą możliwą opinię. Teraz nadszedł czas na moją :)

Cath i Wren to siostry bliźniaczki, które od zawsze trzymają się razem. Mimo tego, że są całkiem różne i oczekują od życia czegoś innego, to łączy je jedno: są wielkimi fankami Simona Snowa - nastoletniego czarodzieja, który jest bohaterem ośmiotomowej serii książek i piszą wspólnie jej nieoficjalną kontynuację, która jest bardzo popularna na ich internetowym blogu. Nietrudno ukryć oczywiste nawiązanie Simona Snowa do Harrego Pottera, którego fanki z pewnością odnajdą się w postaci głównych bohaterek. Relacje między dziewczynami nieco się zmieniają, gdy idą do collegu i poznają nowych znajomych. Cath nie może do końca odnaleźć się w tej sytuacji. Podczas gdy Wren woli imprezować i oddać się życiu towarzyskiemu, to Cath najchętniej zamknęłaby się w pokoju i pogrążyła w świecie fantazji, jednak nie może wiecznie uciekać od rzeczywistości.

"– Co to, kurde, jest fandom?
– Nie zrozumiesz tego – westchnęła Cath, żałując, że użyła tego słowa, i mając świadomość, że jeśli zacznie się tłumaczyć, tylko pogorszy sprawę. Reagan nie uwierzy ani nie zrozumie, że Cath nie jest taką sobie zwykłą fanką Simona. Była jedną z tych prawdziwych. Była fanką, która ma własnych fanów."

Mogłoby się wydawać, że jest to typowa i banalna opowiastka o nastolatkach, jednak to coś więcej. "Fangirl" ukazuje nam siłę miłości rodzinnej i przyjaźni oraz trudy dojrzewania, z jakimi mogą zmagać się młodzi ludzie, nie tylko w szkole.
Jest napisana bardzo lekkim i przyjemnym językiem, przez co czyta się ją w ekspresowym tempie, dzięki czemu jest idealnym wyborem w okresie letnio-wakacyjnym. Mimo, że głównymi bohaterkami są osiemnastolatki, to po tę pozycję warto sięgnąć zarówno będąc młodszym, jak i starszym czytelnikiem.

♦♦♦♦♦♦♦
Autor: Rainbow Rowell
Tytuł: Fangirl (Oryg. Fangirl)
Rok pierwszego wydania: 2013
Wydawnictwo: Moondrive/Otwarte
Liczba stron: 380
Moja ocena: 5+/7

poniedziałek, 17 lipca 2017

Bookathon 2017 ! Podsumowanie

Ostatnio pokazywałam Wam stosiki, jaki przygotowałam na Bookathon, a dziś chciałabym pochwalić się z Wami swoimi wynikami z udziału w tym maratonie czytelniczym. Oczywiście z lekkim opóźnieniem, ale ciii....

Tematem pierwszego dnia była książka, w której ważną rolę odgrywają zwierzęta. Jak wiecie, moim wyborem była "Sprawiedliwość owiec" Leonie Swann, w której głównymi bohaterami są... owce, a  jakże! Niestety napięty grafik nie pozwolił mi skończyć całej książki, dlatego czytałam ją również dnia drugiego. Jeśli czytaliście poprzedni wpis, to może pamiętacie, że była to pozycja również na trzeci dzień, dlatego zrezygnowałam z awaryjnego "Behawiorysty" - zostawiłam go na kiedy indziej - jest w moich wakacyjnych planach.
"Każda droga to tak naprawdę dwie drogi. Tam i z powrotem. Droga powrotna jest zawsze najważniejsza."
W "Sprawiedliwość..." ciężko było mi się na początku wkręcić, ale ostatecznie dałam jej ocenę 5/7, bo polubiłam owce z Glennkill, które próbowały rozwiązać zagadkę zabójstwa ich pasterza Georga. I już nie uznaję jej za złą książkę - wręcz przeciwnie. Uważam, że jest całkiem dobra, z niespotykanym pomysłem, ciekawą intrygą. Udało mi się ją skończyć pod koniec dnia drugiego, ale zdążyłam jeszcze przeczytać 20 stron książki o przyszłości, czyli w moim przypadku "Pył ziemi" Rafała Cichowskiego.Czytałam ją w środę i czwartek. Mam wobec niej bardzo mieszane uczucia. To, czym zasypuje nas autor czasem przekraczało granice mojej wyobraźni! Piątego i szóstego dnia czytałam biografię, która porusza temat tabu, czyli dwa w jednym, a była to autobiografia Duffa McKagana "Sex, drugs & Rock n' roll... i inne kłamstwa".
To jeden z moich ulubionych basistów, a teraz znając jego historię jestem w lekkim szoku, ale też pełna podziwu. To człowiek, który stoczył się na samo dno, ale potrafił się od niego odbić. To wspaniale opowiedziana historia człowieka, który przeszedł w życiu mnóstwo trudności. Polecam nie tylko fanom zespołu, ale również osobom niebojącym się tematów kontrowersyjnych. Siódmego dnia był dzień na nadrabianie zaległości, ale ja uznałam, że zakończę już Bookathon z liczbą przeczytanych stron równą 936. W niedzielę czytałam już książkę przerwaną w zeszłym tygodniu, bo nie miałam ochoty na siłę wciskać sobie czegoś z przygotowanego stosiku, to przecież miała być zabawa i przyjemność. Mam nadzieję, że połapaliście się w mojej paplaninie i nie pomieszałam Wam za bardzo w głowach. A jak Wam udał się udział w maratonie? Już nie mogę doczekać się edycji zimowej :)

środa, 12 lipca 2017

Czerwiec 2017: ksiażki przeczytane i kupione

Zacznę może od książek, o które powiększyła się moja biblioteczka w czerwcu. Było to jedno zamówienie (z małym wyjątkiem, ale o nim później), złożone jak zwykle nie dlatego, że potrzebowałam jakiejś konkretnej książki, tylko dlatego, że była promocja. W mojej paczuszce z Chodnika Literackiego znalazły się następujące pozycje, a było ich sześć:

"Mleko i miód" Rupi Kaur - miałam w takich luźnych planach do zakupienia. Mam wersję dwujęzyczną, bo na niej mi najbardziej zależało, będę podczytywać w wakacje.

"Oskar i Pani Róża" E.E.Schmitt - cieniuteńka książeczka, na podstawie której powstał film, który miałam okazję oglądać dawno temu, w gimnazjum. Przeczytałam jeszcze tego samego dnia, kiedy do mnie przyszła. Przepiękna opowieść, wzruszająca i zmuszająca do przemyśleń. Uważam, że każdy powinien ją przeczytać, bo naprawdę nie zajmuje to dużo czasu, a można z niej sporo wynieść.

"Myszy i ludzie" John Steinbeck - kolejna cieniutka książka, również na jedno posiedzenie. Pierwsze spotkanie z autorem, tytuł często gdzieś mi migał w internetach. Również w planach wakacyjnych (powinien pojawić się osobny wpis o letnim TBR).

"Straż! Straż!" Terry Pratchett - również jako pierwsze spotkanie z autorem. Bardzo znane nazwisko, znany cykl: Świat Dysku.

"Wszystko jest względne. 14 mrocznych opowieści" Stephen King - zbiór opowiadań mistrza grozy. Uwielbiam, zbieram, kolekcjonuję. Co więcej? :)

"Opowieść o Kullervo" J.R.R. Tolkien - dla mnie i mojego taty. Jako uzupełnianie dzieł Tolkiena w rodzinnej biblioteczce. Raczej nie przeczytam w najbliższej przyszłości. Bardzo ładnie wydana, więc można nacieszyć oko.
Ostatnią książką zakupioną w czerwcu jest "Kamerdyner" Wila Haygooda. Jeśli się nie mylę, to powstała ona na podstawie filmu o tym samym tytule, ale nie jestem pewna, nie zagłębiałam się. Przywieziona jako pamiątka z weekendowego wyjazdu nad morzem. Tamtejsze stoiska i stragany z tanimi książkami, to prawdziwy raj, który na dobre rozpocznie się dopiero w szczycie sezonu.


A teraz książki przeczytane w czerwcu. Było ich jak zwykle mniej niż tych zakupionych, ale dysproporcja się zmniejsza, więc idę w dobrą stronę.

Miesiąc zaczęłam od "Misery" Stephena Kinga, które nabyłam w ramach Kolekcji Mistrza Grozy. Świetna historia o pisarzu, który został zniewolony przez swoją największą fankę. Nie mogłam się oderwać.

Następnie wspomniany już wcześniej "Oskar i Pani Róża". 

"Polska odwraca oczy" Justyny Kopińskiej to zbiór reportaży o mrocznych stronach polskiego społeczeństwa. Pierwszy raz czytałam taką formę i muszę przyznać, że spodobała mi się. Mam nadzieję, że będę miała okazję, żeby częściej sięgać po reportaże.

O "Byliśmy łgarzami" E. Lockhart był już wpis, do którego odsyłam tutaj.

"Rio Anaconda" Wojciecha Cejrowskiego to kolejna książka podróżnicza, którą miałam przyjemność pochłonąć.Ciężko mi jednoznacznie stwierdzić, która podobała mi się bardziej, stawiam je na równi. Oczywiście zapomniałam dodać do zdjęcia :)

Jak widać książek zakupionych było 7, a przeczytanych 5, więc całkiem nieźle. W miesiącach lipiec-wrzesień mam zamiar ponadrabiać wiele zaległości, więc trzymajcie kciuki :)