środa, 17 sierpnia 2016

Morderca bez twarzy - Henning Mankell

To pierwsza część serii z Kurtem Wallanderem w roli głównej. Chyba na razie nie sięgnę po kolejne książki tego autora. Nie był to kryminał bardzo wciągający, z wartką akcją. Momentami byłam wręcz nieco znudzona, jednak styl Henninga Mankella był całkiem lekki i przyjemny, co naprawdę ciężko mi wytłumaczyć, bo jednocześnie dość długo czytałam tę pozycję. Mam mieszane uczucia odnoście "Mordercy bez twarzy" i nie rozumiem też za bardzo jak tytuł ma się do treści. Może coś przeoczyłam?

Chciałabym jeszcze ostrzec przed czytaniem opisu tej książki przed jej przeczytaniem, bo zdradza on zdecydowanie zbyt wiele. Jak można umieszczać na okładce zdarzenia, które dzieją się dopiero w połowie książki? Poza tym wydanie kieszonkowe jest bardzo ładnie wydane (wydanie wydane...), a czcionka i rozmieszczenie tekstu bardzo czytelne, w dodatku w twardej oprawie. Na początku czaiłam się, aby zamówić całą prenumeratę, ale dobrze, że tego nie zrobiłam, bo nie jestem zabytnio zachęcona do czytania kolejnych tomów z cyklu.

Przy okazji chciałabym wspomnieć o tym, że postanowiłam pisać notki o książkach nieco krótsze (i tak zawsze były krótkie, ale teraz będą jeszcze bardziej :) ) i bardziej treściwe, ale za to do każdej przeczytanej książki, a nie tylko wybranych. Nigdy nie umiałam się rozpisywać, a nie chcę robić nic na siłę, i tak nikt tego nie czyta :) Jeśli jednak ktoś doczytał do tego momentu - zostaw proszę po sobie jakiś znak, żebym wiedziała.
 



♦♦♦♦♦♦♦

Autor: Henning Mankell
Tytuł: Morderca bez twarzy (Oryg. Mördare utan ansikte)
Rok pierwszego wydania: 1991
Wydawnictwo: Edipresse Polska S.A.
Liczba stron: 354
Moja ocena: 4/7

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi niezmiernie miło, jeśli podzielisz się swoją myślą, jeśli już tu trafiłeś :)