
Chciałabym jeszcze ostrzec przed czytaniem opisu tej książki przed jej przeczytaniem, bo zdradza on zdecydowanie zbyt wiele. Jak można umieszczać na okładce zdarzenia, które dzieją się dopiero w połowie książki? Poza tym wydanie kieszonkowe jest bardzo ładnie wydane (wydanie wydane...), a czcionka i rozmieszczenie tekstu bardzo czytelne, w dodatku w twardej oprawie. Na początku czaiłam się, aby zamówić całą prenumeratę, ale dobrze, że tego nie zrobiłam, bo nie jestem zabytnio zachęcona do czytania kolejnych tomów z cyklu.
Przy okazji chciałabym wspomnieć o tym, że postanowiłam pisać notki o książkach nieco krótsze (i tak zawsze były krótkie, ale teraz będą jeszcze bardziej :) ) i bardziej treściwe, ale za to do każdej przeczytanej książki, a nie tylko wybranych. Nigdy nie umiałam się rozpisywać, a nie chcę robić nic na siłę, i tak nikt tego nie czyta :) Jeśli jednak ktoś doczytał do tego momentu - zostaw proszę po sobie jakiś znak, żebym wiedziała.
Przy okazji chciałabym wspomnieć o tym, że postanowiłam pisać notki o książkach nieco krótsze (i tak zawsze były krótkie, ale teraz będą jeszcze bardziej :) ) i bardziej treściwe, ale za to do każdej przeczytanej książki, a nie tylko wybranych. Nigdy nie umiałam się rozpisywać, a nie chcę robić nic na siłę, i tak nikt tego nie czyta :) Jeśli jednak ktoś doczytał do tego momentu - zostaw proszę po sobie jakiś znak, żebym wiedziała.
♦♦♦♦♦♦♦
Autor: Henning Mankell
Tytuł: Morderca bez twarzy (Oryg. Mördare utan ansikte)
Rok pierwszego
wydania: 1991
Wydawnictwo: Edipresse Polska S.A.
Liczba stron: 354
Moja ocena: 4/7
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi niezmiernie miło, jeśli podzielisz się swoją myślą, jeśli już tu trafiłeś :)